Zapewne wszystkim uczestnikom zlotu w Bornem Sulinowie wiadomym jest, że ostatniego dnia końcowe dwa kilometry dzielące nas od bazy spotkania moje BMW R75 odbyło na przyczepie. Zmuszony do tego zostałem awarią zwolnicy.Sadzę, że interesujące będzie przedstawienie jak doszło do wspomnianej awarii. Mam nadzieję, że będzie to pouczająca opowieść. Już nie pamiętam z jakiego powodu na postoju zostałem dłużej niż wszyscy. Konsekwentnie starałem się dogonić grupę i prosto mówiąc „ciąłem po zakrętach” jak tylko się dało.
Na jednym z prawych zakrętów zbyt późno zobaczyłem głęboką i dość długą wyrwę w asfalcie jak i szutrowym poboczu. Uderzyłem kołem wózka o krawędź asfaltu. Koło uniosło się do góry i przejechałem kilka metrów na dwóch kołach. Lądowanie wózka było bardzo gwałtowne i tylko z wielkim trudem udało mi się utrzymać w miarę prosty kierunek jazdy, która zresztą została gwałtownie wyhamowana. Koło wózka zostało zablokowane i dalsza podróż była niemożliwa.
Okazało się, że na skutek uderzenia popękały śruby mocujące aluminiową obudowę zwolnicy do ramy wózka. Na pierwszy rzut oka zdawało się, że nie będzie możliwe przejechanie ani jednego metra. Jednakże po przybyciu, zaniepokojonego moją długą nieobecnością przyjaciela, Ryszarda Glena spróbowaliśmy dokonać prowizorycznej naprawy. Nie trzymające śruby zastąpiliśmy systemem drucianych i składających się z pasków skórzanymi mocowań.
Do bazy rajdu mieliśmy około 30 kilometrów. Z szybkością 20-25 kilometrów starałem się dojechać do celu. Po drodze kilka razy musieliśmy powtarzać proces dociągania zwolnicy. Ostatecznie na dwa kilometry przed bazą dalsza jazda o własnych siłach stała się niemożliwa i motocykl wylądował na przyczepie.
Po powrocie do domu, następnego dnia zdemontowaliśmy zwolnicę i dopiero wtedy naprawdę mogliśmy odtworzyć przebieg zdarzenia. Jeszcze na zlocie przypuszczałem, że po prostu najechałem kołem na krawędź wyrwy. Schematycznie ilustruję to na rysunku 2A.
Prawdę mówiąc byłem trochę rozczarowany faktem, że doszło do tak poważnej awarii. Wcześniej zdarzało się, że wielokrotnie wpadałem kołem wózka w najróżniejsze dziury. Poza mocnym szarpnięciem i uniesieniem koła nigdy nie nastąpiło uszkodzenie. Zawsze wystarczająco wachacz przez rurę skrętną amortyzował uderzenie a i sama opona wychwytywała część energii.
Ogląd wewnętrznej strony felgi zmusił nas do całkowitego przerientowania poglądu na przyczynę awarii.
Długie zatarcie powierzchni bocznej felgi świadczy o tym, że główne uderzenie nie poszło na czoło opony lecz na bok koła. Schematycznie przedstawiam to na rysunku 2B. Przypuszczam, że w ostatniej chwili nie zachowałem tzw. zimnej krwi umożliwiającej kontynuowanie wybranego kierunku jazdy i skręcając w lewo spróbowałem ominąć dziurę.
Skutkiem potężnego bocznego uderzenia były zerwane śruby mocujące zwolnicę do flanszy (kołnierza) czopu. Zerwane śruby zniszczyły także gwinty w aluminiowej obudowie zwolnicy. Sądzę, że zdjęcia dobrze ilustrują skalę zniszczeń.
Proszę zwrócić uwagę jak skrzywił się kołnierz czopu. Przecież to jest solidny kawał stali o grubości
10 mm.
Okazało się, że koła zębate wewnątrz zwolnicy nie uległy uszkodzeniu. Po naprawie gwintów w obudowie zwolnicy i wymianie, na wszelki wypadek, łożysk motocykl był ponownie zdatny do jazdy i po tygodniu od awarii mogłem pojechać z nim do Norwegii. Tam przejechałem wspaniałych 1800 kilometrów i co ważne ani razu nie wyjąłem nawet śrubokręta.