Wszyscy posiadacze starszych pojazdów czyli weteranów znamy ten stan rozłoszczenia, gdy stwierdzamy, że wnętrze zbiornika paliwa pokrywa gruba warstwa rdzy. Najczęściej do dokładnego wejrzenia w głąb zbiornika zmusi nas sytuacja gdy motocykl przestaje jechać. Najpierw manipulowaniu poddane zostają gaźniki. Stwierdzamy, ze niektóre otwory w rozpylaczach zostały zatkane. No to je przedmuchaliśmy ale z poziomem paliwa są jakieś problemy. Paliwo jest ale jakby go nie było. Silnik startuje ale po wejściu na obroty gaśnie. Mija trochę czasu zanim stwierdzimy, że przewodem idącym od kranika benzynowego benzyna tylko cieknie a nie płynie pełnym strumieniem. Najpierw sprawdzamy, czy otwór w gumowym przewodzie, pod wpływem działania benzyny nie zmniejszył swojej średnicy. Tutaj najczęściej wszystko jest w porządku. Teraz demontujemy odstojnik w kraniku i jesteśmy w domu. Umieszczone tam sitko jest prawie całkowicie zatkane brązową mazią.
W tym momencie jedni czyszczą sitko, składają odstojnik, montują przewód zasilający łączący kranik z gaźnikiem i uruchamiają silnik. Są szczęśliwi. Do następnego zatkania sitka. Wtedy diagnoza i w ich mniemaniu usunięcie usterki następuje bardzo szybko.
Bardziej dociekliwi zdejmują korek wlewu paliwa i zaglądają do środka. Odradzam korzystanie przy tej okazji z otwartego ognia w rodzaju świeczka, zapalniczka lub zapałka. Co prawda takie postępowanie mogłoby na trwale rozwiązać nasze problemy ale zakładam, że najczęściej chcemy jeszcze trochę pojeździć. Tak więc z pewnej odległości przyświecamy sobie latarką. Aha, jeszcze jedno, uzależnieni gaszą wcześniej swojego papierosa lub swoje cygaro lub fajkę.
Co widzimy w środku zbiornika. Najczęściej mało widzimy, gdyż pokryte ciemną rdzą wnętrze znakomicie absorbuje światło. Widać jednak gdzie niegdzie resztki zabezpieczenia antykorozyjnego (może ono mieć postać pokrycia lakierniczego lub galwanicznego). Podejmujemy decyzję, że coś ze zbiornikiem musimy zrobić czyli oczyścić go i zabezpieczyć przed korodowaniem. Demontujemy zbiornik i tutaj rozpoczynają się schody.
Jak oczyścić zbiornik z rdzy?
Najskuteczniej byłoby wnętrze zbiornika wypiaskować ale czy pan Franek, który czasem piaskuje dla mnie jakieś elementy posłucha mojej prośby i piaskowania dokona bardzo delikatnie? A co będzie jeżeli ciśnienie da na pełen gwizdek i w skorodowanym zbiorniku powstaną dziury. Raz już mi tak załatwił będący w całkiem niezłym stanie błotnik. Późniejsze przeprosiny niewiele mi dały.
Nie dam panu Frankowi. Mam kompresor to pożyczę pistolet do piaskowania i trochę piasku i sam usunę rdzę. Ale hola, hola. Gdzieś czytałem, że nawet w zbiornikach, w których od dawna nie było benzyny, mogą znajdować się jej opary bardzo skore do wybuchu jeżeli tylko wystąpi zaiskrzenie. A przecież podczas piaskowania na wylocie z dyszy następuje bardzo silne elektryzowanie się piasku. Sam widziałem jak przeskakują iskry. Pan Franek może sobie ryzykować ale ja mam jeszcze przed sobą tyle kilometrów do przejechania. Nie będę robił eksperymentów.
Środki chemiczne służące do usuwania rdzy oparte są często na bazie sody kaustycznej. Ich działanie jest niezłe ale sam jestem bardzo ostrożny w ich stosowaniu. Wynika to z obawy, czy nie zastosuje zbyt mocnego roztworu, czy nie przekroczę właściwego czasu przewidzianego na działanie środka i najważniejsze. Czy na koniec na pewno wystarczająco przeprowadziłem płukanie usuwające chemikalia. Jeżeli nie – to lepiej nie myśleć o konsekwencjach.
Ostry żwir, tak słyszałem może być bardzo pomocny w czyszczeniu. Kupię więc w żwirowni, mają tam różny asortyment. Trochę żwiru wrzucę do wnętrza zbiornika.
Do tego wleję z ćwierć litra benzyny i zamknę wlew. Teraz tylko w ramach ćwiczeń fizycznych będę wymachiwał zbiornikiem. Trzy, cztery godziny takiej pracy powinny wystarczyć.
Usunąłem z wnętrza zbiornika żwir i zbiornik przepłukałem a następnie osuszyłem. Nie jest co prawda idealnie pozbawiony rdzawego nalotu ale według informacji dystrybutora specjalnego lakieru do zabezpieczeń wnętrza zbiorników, to powinno wystarczyć.
To była wersja dla pracowitych a teraz będzie dla leniwych.
Ostry żwir, ten sam jak w wersji pierwszej wrzucamy do zbiornika i wlewamy taką samą ilość benzyny. Zamykamy wlew paliwa a sam zbiornik opatulamy folią ochronną, szmatami i podobnymi materiałami tak grubo aby po wciśnięciu do odpowiedniej wielkości betoniarki został w niej na stałe unieruchomiony. Uruchamiamy betoniarkę, zmieniając od czasu do czasu horyzontalne położenie jej bębna. Dwie godziny pracy betoniarki powinny wystarczyć na dobre oczyszczenie zbiornika.
My w tym samym czasie możemy dogłębnie zapoznać się z instrukcją postępowania z lakierem do wewnętrznego zabezpieczania zbiorników paliwowych.
Lakier stosować tylko w dobrze wentylowanych pomieszczeniach
Dwuskładnikowy lakier tworzy elastyczną i gładką powierzchnię odporną na wszelkie znane paliwa płynne, oleje, wodę, rozcieńczone zasady, kwasy oraz zawierające alkohole płyny hydrauliczne.
Zakres temperatur w jakich można nanosić lakier mieści się w przedziale od +10o do +35oC.
Przed naniesieniem lakieru zbiornik musi być wysuszony, odpylony i termicznie ustabilizowane w podanym wcześniej zakresie temperatur.
Proporcje mieszaniny
Lakier + środek aktywujący należy mieszać w proporcji wagowej 4:1
(Jednoczesne wymieszanie całej zawartości pojemników zapewnia utrzymanie tej proporcji)
Sposób użycia
- lakier znajdujący się w pojemniku wymieszać bardzo starannie
- środek aktywujący znajdujący się w pojemniku wymieszać bardzo starannie
- środek aktywujący wlać do pojemnika z lakierem 2K i mieszać przez kilka minut.
Lakier jest gotowy do użycia. Czas na jego wykorzystanie (czas życia) wynosi 8 – 12 godzin.
(W tym czasie można dokonać dwukrotnego pokrycia wnętrza zbiornika)
Przygotowanie zbiornika
- wymontować kranik benzynowy
- zaślepić otwór mocowania kranika (czynność tę wykonać należy bardzo starannie)
Samo zatkanie palcem nie wystarczy
- celem ochrony polakierowanych powierzchni zewnętrznych zbiornika należy zbiornik starannie owinąć folią
Nałożenie pierwszej warstwy
Wymieszany ze środkiem aktywującym lakier wlać do zbiornika. Zaślepić otwór wlewowy. Do tego można użyć taśmy klejącej lub niepotrzebnego korka wlewu. W przypadku użycia oryginalnego korka wlewu pamiętać należy o umieszczeniu między korkiem a zbiornikiem folii ochronnej. Zapobiegnie to konieczności późniejszego, żmudnego czyszczenia korka.
Przez kilka minut zbiornik należy obracać we wszystkich kierunkach. Dzięki temu lakier dotrze do wszystkich zakamarków zbiornika i rozłoży się równomierną warstwą. Następnie, na około 10 minut zbiornik postawić tak aby mógł spłynąć do jego najniższego miejsca (najczęściej znajduje się ono w miejscu mocowania kranika).
Usunąć zaślepienie znajdujące się w miejscu kranika i lakier zlać do pojemnika.
Na około 3 godziny pozostawić zbiornik w spokoju. W tym czasie pierwsza warstwa utwardzi się na tyle, że będzie gotowa do nałożenia drugiej warstwy.
Nałożenie drugiej warstwy
Po około 3 godzinach (postępując podobnie jak przy nakładaniu pierwszej warstwy) nałożyć warstwę drugą.
Celem uzyskania równomiernego rozłożenia lakieru i uniknięcia powstania zacieków (które same w sobie w tym wypadku nie są wielką wadą) należy co jakiś czas obracać zbiornikiem we wszystkich kierunkach. Pamiętać należy, że lakier zachowuje stan płynny do około 8-12 godzin.
Wysuszenie lakieru
Po około 8 godzinach lakier zaczyna tracić płynność. Należy wtedy usunąć zaślepienia ze wszystkich otworów a sam zbiornik ułożyć tak aby otwór wlewowy znalazł się na dole.
Czas utwardzania zależny jest od temperatury otoczenia i grubości nałożonych warstw.
Podwyższanie temperatury suszenia nie jest zalecane. Lepsze końcowe efekty daje suszenie w naturalnej temperaturze otoczenia (około 20oC).
Napełnienia zbiornika paliwem dokonać nie wcześniej niż po upływie 8 dni
W moim Zündappie KS 750 operacji oczyszczenia zbiornika z rdzy i zabezpieczenia jego wnętrza wspomnianym wcześniej lakierem dokonałem przed pięciu laty. Do dzisiaj wprawia mnie w zdumienie widok jaki ukazuje się mym oczom po zdjęciu pokrywy wlewu paliwa. Jasno szarej barwy wnętrze pozostaje cały czas nieskazitelnie czyste i tak sobie myślę, że kilka godzin pracy nie było zbyt wysoką ceną za uzyskany efekt.